biuro tłumaczeń skrivanek

„Języka obcego można nauczyć się bardzo szybko, komuś z talentem językowym może to zająć zaledwie rok” – rozmowa z Pavlem Skřivánkiem, założycielem i właścicielem Skrivanek Holding

skrivanek
skrivanek

„Kiedyś uczyłem się języków obcych poprzez ćwiczenia, teraz uczę się poprzez rozmowę i idzie mi to o wiele szybciej” – mówi Pavel Skřivánek, właściciel biura tłumaczeń Skrivanek Holding. autor: Lukáš Bíba.

Początkowo Pavel Skřivánek miał duże problemy z nauką języków, jednak z czasem zdał egzaminy państwowe z czterech języków obcych i wkrótce po aksamitnej rewolucji założył własną firmę zajmującą się tłumaczeniami pisemnymi i ustnymi. Skrivanek Holding, który posiada oddziały w 15 krajach, w tym w USA, znajduje się dziś wśród 50 największych agencji językowych na świecie według firmy badawczej CSA Research. Pomimo pojawienia się internetowych translatorów firma nadal się rozwija za sprawą nowych usług i technologii.

Na przykład nowy dział multimediów w ciągu zaledwie jednego roku wypracował 10% udziału w przychodach firmy wynoszących prawie 600 milionów dolarów. Ten dział zajmuje się głównie tłumaczeniem gier wideo, napisami dla platform streamingowych, jak Netflix i Disney+, oraz przygotowywaniem nagrań lektorskich. „Dzięki sztucznej inteligencji jesteśmy już w stanie stworzyć głos, który przy minimalnych kosztach jest nie do odróżnienia od żywego człowieka” – mówi Pavel Skřivánek, właściciel holdingu, który zajmuje się również tłumaczeniami pisemnymi i ustnymi dla ONZ i Komisji Europejskiej. W wywiadzie opowiada również o tym, jak sztuczna inteligencja wpływa na tłumaczenie, dlaczego Czesi pod względem umiejętności językowych pozostają w tyle w Unii Europejskiej i jak najlepiej nauczyć się języka obcego.

Co sprawiło, że zaczął Pan studiować języki obce? Czy od wczesnego dzieciństwa zmuszano Pana do nauki?

Urodziłem się w miasteczku Vyškov koło Brna, gdzie jeszcze przed aksamitną rewolucją można było oglądać austriacką telewizję. Chciałem ją zrozumieć. Zacząłem uczyć się języka niemieckiego także dlatego, że mieliśmy w Wiedniu ciotkę, a raczej córkę chrzestną mojej matki, i nadarzyła się okazja, by ją odwiedzić. Była Niemką, a ja chciałem się z nią dogadać. Razem z bratem chodziliśmy na lekcje niemieckiego do profesora, który z powodów politycznych nie mógł prowadzić zajęć. Pracował jako odźwierny, a potajemnie uczył języka niemieckiego. Na początku szło mi fatalnie, zwłaszcza z gramatyką. Skończyło się jednak na tym, że zacząłem pracować w Wiedniu jako tłumacz, więc jakoś udało mi się zdobyć umiejętności tłumacza ustnego.

W ilu językach mówi Pan obecnie?

W szkole średniej zmuszano nas do nauki rosyjskiego. Miałem wyjechać na studia do Związku Radzieckiego, ale skończyło się na tym, że studiowałem handel zagraniczny na Uniwersytecie Ekonomii i Biznesu w Pradze, gdzie uczyłem się francuskiego i angielskiego. Zdałem egzaminy państwowe z czterech języków. Obecnie uczę się języka hiszpańskiego.

Co skłoniło Pana do założenia biura tłumaczeń?

Po studiach podjąłem pracę w handlu zagranicznym. Miałem zająć się sklepem z tekstyliami, ale zamiast tego mnie i mojemu współpracownikowi kazano wsiąść do starego forda i jechać do wschodniej Słowacji sprzedawać wiatrówki. Zrozumiałem, że to nie jest praca dla mnie, tym bardziej że musiałem płacić 1300 koron czynszu za kawalerkę, a zarabiałem 4500 koron, czyli 3500 koron netto. Ledwo wiązałem koniec z końcem, a do tego jeszcze dojazd z i do pracy zajmował mi półtorej godziny. Dlatego złożyłem podanie do biura tłumaczeń. Zarabiałem jakieś 100 koron za stronę, a jak na tamte czasy to była dobra stawka. Zajmowałem się też tłumaczeniami ustnymi. Jednak potem przestali płacić. Dotarło do mnie, że nie mogę polegać wyłącznie na pracy dla jednego biura. Dlatego też w 1992 roku podjąłem decyzję o założeniu własnej działalności. Zamieściłem ogłoszenie w czeskiej książce telefonicznej, które kosztowało około 100 tysięcy koron. Nie miałem wtedy tylu pieniędzy, ale płatność należało uregulować dopiero po publikacji ogłoszenia, więc postanowiłem zaryzykować. Przekonałem sam siebie, że dostanę tyle zleceń, że będzie mnie stać na zapłatę za ogłoszenie. I tak się stało. Potem zamieściłem ogłoszenie w gazecie i zacząłem dostawać coraz więcej zleceń. Zdałem sobie wtedy sprawę, że tłumaczenia to naprawdę dobry biznes.

W 2009 roku, po wybuchu kryzysu finansowego, nasza sprzedaż spadła o około połowy. Sprzedałem dom i zarobione pieniądze zainwestowałem w dalszy rozwój firmy.

Sprzedał Pan też mieszkanie, żeby nie dopuścić do bankructwa firmy. Co sprawiło, że zdecydował się Pan na ten krok?

Bank nie chciał udzielić mi kredytu inwestycyjnego, a ja nie chciałem pożyczać pieniędzy od rodziców. Dlatego sprzedałem mieszkanie na praskich Butovicach za mniej niż 900 tysięcy koron. Za te pieniądze założyłem pięć oddziałów w Czechach. Wszystkie przyniosły zysk w ciągu kilku miesięcy.

Jak długo zajmował się Pan później tłumaczeniami?

W sumie jeszcze przez wiele lat. Do teraz czasem pomagam w biurze.

Stopniowo wprowadzał Pan inne usługi, na przykład tłumaczenia ustne, naukę języka i korektę tekstów. Jaki udział w przychodach firmy mają one obecnie?

Zaczęliśmy od tłumaczeń ustnych, a naszą szkołę językową otworzyliśmy około 1998 roku. Początkowo nie chciałem otwierać szkoły językowej, ponieważ zarówno dawniej, jak i obecnie jest to segment o niskiej rentowności. W tej chwili odpowiada za około jedną czwartą naszej sprzedaży w Czechach. Uczymy języków tylko w części państw, w których mamy oddziały. Najwięcej nadal zarabiamy na tłumaczeniach.

Z pomocą sztucznej inteligencji możemy szybko przetłumaczyć miliony stron. Bez niej byłoby to niemożliwe ze względów organizacyjnych i logistycznych.

W zeszłym roku firma świętowała 30-lecie. Czy w tym czasie zdarzył się jakiś kryzys, który sprawił, że rozważał Pan zamknięcie biznesu?

Najgorzej było w 2009 roku podczas kryzysu finansowego. Klienci zaczęli wycofywać się nawet z już podpisanych umów. W ciągu roku nasza sprzedaż spadła o połowę. Dlatego sprzedałem należący do firmy dom i zainwestowałem pieniądze w dalszy rozwój biznesu. Ale nigdy nie pomyślałem, że trzeba dać sobie z tym spokój.

Ludzka intuicja kontra sztuczna inteligencja

Internetowe translatory pojawiły się wiele lat temu, ale stały się dużo lepsze stosunkowo niedawno za sprawą rozwoju sztucznej inteligencji. Dzięki nim łatwiej jest nam zrozumieć obce języki. Mimo to firma konsultingowa Nimdzi przewiduje, że w nadchodzących latach rynek tłumaczeń i innych usług językowych będzie nadal szybko się rozwijał. Do 2027 roku powinien urosnąć o ponad 30%. Czy to prawda, że zaawansowane translatory online są regularnie wykorzystywane w codziennym życiu?

Owszem. Istnieje wiele translatorów internetowych, które obsługują najpopularniejsze języki, ale na świecie używanych jest ponad 6000 języków. Translatory nie obsługują jeszcze wielu z nich. Trzeba też pamiętać, że w dzisiejszym świecie ludzie coraz częściej rozmawiają z osobami z różnych zakątków globu. Oczywiście prostsze tłumaczenia są i będą wykonywane przy pomocy nowych technologii, ale tłumaczenia wymagają też np. zrozumienia kontekstu, ironii czy różnych niuansów, a z tym maszyna sobie nie poradzi. Aby stworzyć wysokiej jakości tłumaczenie, potrzeba intuicji i zrozumienia kontekstu. Warto też dodać, że w różnych obszarach branży tłumaczeniowej, np. w tłumaczeniach literackich czy marketingowych, potrzebny jest kontakt z drugim człowiekiem i wrażliwość na różnice kulturowe. Dlatego lingwiści zawsze będą potrzebni.

Tłumaczenia wymagają też np. zrozumienia kontekstu, ironii czy różnych niuansów, a z tym sztuczna inteligencja sobie nie poradzi.

Jak pojawienie się tłumaczeń maszynowych wpływa na rynek? Czy posiadanie wykwalifikowanych programistów ułatwia firmie wejście na rynek usług językowych?

Nowym firmom nadal bardzo trudno jest zaistnieć na rynku usług językowych, nawet jeśli oferują nowe rodzaje oprogramowania, ponieważ rynek jest już nasycony. Poza tym programiści są bardzo drodzy, więc wejście na rynek wymagałoby od nowych firm ogromnych nakładów finansowych.

Jak pojawienie się nowych technologii wykorzystujących sztuczną inteligencję wpływa na Waszą pracę?

Zaczęliśmy wykorzystywać sztuczną inteligencję jeszcze przed tegorocznym „boomem”. Używamy własnego oprogramowania do tłumaczenia maszynowego oraz technologii przetwarzania tekstu na mowę i mowy na tekst, które pomagają tłumaczom w ich pracy. Sztuczna inteligencja pomaga nam również tworzyć streszczenia tekstów, poprawiać jakość tłumaczeń ustnych i zwiększać wydajność pracy. Rosnąca popularność sztucznej inteligencji w naszej branży idzie w parze z rosnącymi wymaganiami w zakresie szybkości realizacji zleceń. Z pomocą tych narzędzi możemy szybko przetłumaczyć miliony stron. Bez niej byłoby to niemożliwe ze względów organizacyjnych i logistycznych. Tłumaczenie maszynowe może znacznie przyspieszyć pracę, zwłaszcza jeśli trzeba przetłumaczyć dużą ilość tekstu lub dokumentów na kilka różnych języków. Tłumaczenia generowane są niemal natychmiast, dzięki czemu szybko uzyskujemy roboczą wersję tekstu. Następnie do akcji wkracza doświadczony postedytor, który sprawdza terminologię w wygenerowanym tekście i wprowadza poprawki stylistyczne. Jakość tłumaczenia maszynowego jest jednak zależna od konkretnego systemu i rodzaju tekstu. W przypadku tekstów technicznych lub naukowych tego rodzaju technologia może być bardzo przydatna i znacznie przyspieszyć pracę, ale na przykład przy tekstach literackich nadal niezbędny jest człowiek.

Czy technologię automatycznego tłumaczenia można zastosować także w tłumaczeniach ustnych?

W przypadku tłumaczeń ustnych online oferujemy usługę wsparcia, która umożliwia organizację wideokonferencji, ale maszyny nie są jeszcze w stanie tłumaczyć ustnie w czasie rzeczywistym.

Jak sztuczna inteligencja zmieni oferowane przez Pana firmę usługi?

Tempo zmian rośnie. Sztuczna inteligencja jest od niedawna wykorzystywana w nauczaniu języków obcych. Czekamy również na jej wdrażanie do rozpoznawania tekstu pisanego lub do automatyzacji przetwarzania formularzy, które otrzymujemy od administracji państwowej oraz innych instytucji.

skrivanek
skrivanek
skrivanek

Hiszpański zamiast niemieckiego

Które języki są obecnie najpopularniejsze?

Angielski nadal jest najpopularniejszym językiem na naszych kursach językowych. Jest niezbędny na wielu stanowiskach, a większość firm nie zatrudnia osób, które nie znają angielskiego przynajmniej na poziomie komunikatywnym. Najczęściej nasze kursy są przygotowywane z myślą o danym zawodzie lub opierają się w jakiś stopniu na konwersacjach. Kolejnym bardzo popularnym językiem jest hiszpański, który cieszy się sympatią przede wszystkim wśród młodego pokolenia. Młodzi ludzie często zaczynają uczyć się hiszpańskiego w szkole, a potem wielu z nich używa go w życiu zawodowym. Niestety niemiecki traci obecnie na popularności. Nadal ma duży potencjał, gdyż Czechy graniczą z Niemcami. Należy też pamiętać, że zdecydowana większość Czechów posługujących się językiem niemieckim należy do starszego pokolenia, więc konieczne jest stopniowe zastępowanie tych osób nowymi pracownikami. Młodsze pokolenie nie jest skłonne do nauki języka niemieckiego, ponieważ ma on opinię trudnego, głównie ze względu na gramatykę. Zamiast niemieckiego nasi studenci wybierają inne języki europejskie, np. francuski albo włoski. Rośnie również zapotrzebowanie na języki skandynawskie, japoński i chiński.

Zainteresowanie językiem chińskim wzrosło w ostatnich latach, ale między Zachodem a Chinami występują obecnie napięcia geopolityczne. Europa stara się zmniejszyć swoją zależność od wymiany handlowej z Chinami i zacząć prowadzić więcej interesów z Indiami lub Wietnamem. Czy uważa Pan, że wywrze to wpływ na nauczanie języków?

Spadek zainteresowania językami chińskimi wydaje się logiczny. Jednak nawet jeśli dojdzie do przeniesienia fabryk z Chin do Wietnamu lub Indii i innych krajów w regionie, nadal trzeba będzie utrzymywać kontakty z Chińczykami. Przy takich zmianach gospodarczych zapotrzebowanie na tłumaczenia nadal jest duże, więc nie spodziewam się znacznych zmian w najbliższej przyszłości.

Ale chciałbym rozpocząć działalność w Wietnamie. Muszę o tym jeszcze porozmawiać z zarządem, który obecnie chce skupić się na poszerzaniu zakresu naszych usług w ramach holdingu, a nie na wejściu na nowe rynki.

Kiedyś mieliście oddział w Chinach, ale w raporcie rocznym czytamy, że został zamknięty. Dlaczego wycofaliście się z tego rynku?

Nie zakończyliśmy naszej działalności na rynku chińskim. Nadal zatrudniamy tam przedstawiciela handlowego. Jednak nasz oddział zamknęliśmy wiele lat temu. Nie przynosił zysków, gdyż był źle zarządzany. Spróbowaliśmy zatrudnić tam Czechów, ale okazało się to bardzo kosztowne. W Chinach ludzie raczej nie płacili za tłumaczenia, tylko oferowali coś w zamian. Chińczycy po prostu nie byli przyzwyczajeni do płacenia za tłumaczenia. Teraz się to w pewnym stopniu zmieniło.

Angielski jest na pierwszym miejscu, za nim plasują się inne języki

Według badania Education First znajomość języka angielskiego wśród Czechów jest na bardzo niskim poziomie, jeśli spojrzymy na całą Unię Europejską. Czesi wyprzedzają m.in. Chorwatów, Greków i Słowaków. Jedna trzecia mieszkańców naszego kraju nie zna żadnego języka obcego. Dlaczego po ponad 30 latach od aksamitnej rewolucji Czesi tak słabo znają języki obce?

Poziom edukacji i jakość nauczania odgrywają kluczową rolę w rozwoju umiejętności językowych. W krajach z dobrze funkcjonującymi systemami edukacji zazwyczaj więcej osób zna języki obce. W Czechach płace nauczycieli nadal są niskie, więc szkołom trudno jest zatrzymać najlepszych nauczycieli języków obcych. Czynniki kulturowe również wpływają na to, jak szybko ludzie uczą się języków obcych. Moim zdaniem Czechy to kraj stosunkowo zamknięty kulturowo. Ludzie żyjący w krajach o większej otwartości na obce kultury mogą mieć więcej powodów do nauki języków obcych. Według badań Czesi poniżej 25. roku życia znają język angielski na poziomie porównywalnym z innymi krajami UE, ale od 40. roku życia znajomość tego języka gwałtownie spada. Jest to również najliczniej reprezentowana grupa wiekowa na naszych kursach. Nadrabia zaległości w wiedzy, która jest dostępna dla młodego pokolenia od najmłodszych lat. Dzięki pojawieniu się Internetu młodzi ludzie mają łatwiejszy dostęp do filmów, seriali i muzyki w języku angielskim.

Według Eurostatu Republika Czeska należy również do krajów o największej liczbie uczniów szkół średnich uczących się dwóch lub więcej języków obcych. Czeskie dzieci naukę dwóch języków obcych rozpoczynają już w szkole podstawowej. Czy nie powinny skoncentrować się na najpopularniejszym języku obcym, czyli angielskim, nauczyć się go porządnie w szkole podstawowej, a dopiero potem przejść do innych języków?

Tak, najpierw należy opanować angielski na przyzwoitym poziomie, a dopiero potem uczyć się kolejnego języka.

Głównym problemem czeskiego szkolnictwa jest duży nacisk na przyswajanie mnóstwa informacji, co w przypadku języków obcych oznacza, że nauczyciele często skupiają się na gramatyce zamiast na komunikowaniu się w tym języku. Jak Pana zdaniem należy uczyć języków?

Ja uczyłem się języków poprzez ćwiczenia. Teraz uczę się hiszpańskiego i skupiam się głównie na mówieniu w tym języku. Dzięki temu szybciej przyswajam wiedzę. W szkole też tak powinno uczyć się języków. Warto nauczyć się podstaw języka, a następnie wyjechać za granicę, do rodziny albo na kurs językowy i zacząć używać tego języka na co dzień.

Pana firma ma własną metodę nauczania zwaną Effecto. Proszę powiedzieć, na czym ona polega?

Kładzie nacisk na najważniejszy element – umiejętność wypowiadania się na podstawowym poziomie. Na nauczanie języka składają się rozmaite ćwiczenia, naprzemiennie trudne i łatwe, spokojne i dynamiczne, wykorzystujące różne techniki, aby uczniowie przełamali się i nabrali więcej pewności siebie. Każda lekcja ma jasną strukturę – zaczynamy od rozgrzewki, podczas której uczniowie np. opowiadają sobie dowcipy, a kończymy na podsumowaniu i wyznaczaniu dalszych celów. Istnieje również system oceny naszych lektorów przez opiekunów, którymi są bardzo doświadczeni nauczyciele.

Niektóre szkoły językowe twierdzą, że są w stanie nauczyć języka w ciągu dwóch do trzech miesięcy. Czy to jest możliwe?

Nie sądzę. Jeśli ma się talent, teoretycznie można nauczyć się języka w rok. Mówi się jednak, że talent to 10% sukcesu, a 90% to ciężka praca. To powiedzenie pokazuje, że każdy, kto ciężko pracuje i ma dobrego nauczyciela, może opanować język na pewnym poziomie.

Republika Czeska nie jest krajem multikulturowym. Ludzie żyjący w krajach o większej otwartości na obce kultury mogą mieć więcej powodów do nauki języków obcych.

W jakim stopniu umiejętności językowe młodego pokolenia poprawiają się, gdy oglądają filmy i seriale w oryginalnym języku na Netfliksie i innych podobnych platformach streamingowych?

Platformy streamingowe to naprawdę świetne narzędzie do rozwijania umiejętności językowych. Osłuchiwanie się z językiem obcym używanym w codziennych sytuacjach, słuchanie różnych akcentów i form wypowiedzi pomaga w doskonaleniu umiejętności słuchania. Oglądanie filmów i seriali telewizyjnych pozwala poznać nowe słowa i zwroty, które są używane w codziennych rozmowach, ale nie można ich znaleźć w podręczniku. Można poznać różne zwroty, wyrażenia slangowe i idiomy. W większości przypadków można wybrać treści odpowiadające zainteresowaniom i poziomowi językowemu. Można zacząć od łatwiejszych seriali i stopniowo przechodzić do bardziej wymagających. Jednak samo oglądanie seriali nie sprawi, że zaczniemy mówić w danym języku. Potrzebne są również kursy językowe, które zapewnią podstawy języka, w tym zasady gramatyki i składni. Gramatyka i składnia są szczególnie przydatne w nauce nowego języka, ponieważ pomagają zrozumieć strukturę i prawidłową budowę zdań. Najlepszym rozwiązaniem jest połączenie obu metod – dobrego kursu językowego oraz oglądania filmów i seriali w języku obcym.

Niedawno powstał nowy dział multimedialny, który zajmuje się przede wszystkim rosnącym zapotrzebowaniem na tłumaczenie filmów i seriali telewizyjnych, a także gier wideo i podcastów. Czy przewiduje Pan, że będzie to znaczące źródło przychodów?

Utworzyliśmy dział multimediów na początku ubiegłego roku i od razu zauważyliśmy duże zapotrzebowanie. Zaczęliśmy na przykład tłumaczyć napisy dla Netfliksa i Disney+. W zeszłym roku ten dział odpowiadał za 10% naszych obrotów. Inne nowe usługi, na które zarówno rośnie popyt, jak i wchodzą w zakres obowiązków tego działu, to na przykład automatyczna transkrypcja i podkład głosowy. Dzięki sztucznej inteligencji możemy już stworzyć głos niemożliwy do odróżnienia od głosu żywego człowieka przy minimalnych kosztach. Od dłuższego czasu zajmujemy się także tzw. tłumaczeniami SEO. Są to teksty tworzone pod kątem konkretnych słów kluczowych lub fraz, które mają pomóc stronie internetowej uzyskać wyższą pozycję w wynikach wyszukiwania. Takie tłumaczenia można również wykorzystać przy tworzeniu wpisów na blogi, opisów produktów lub innych rodzajów internetowych treści.

Jak zmieniła się jakość tłumaczy w Czechach?

Rynek nieco ucierpiał w związku z odejściem wielu tłumaczy do instytucji unijnych, które zatrudniają ich na bardzo dobrych warunkach finansowych. Jednak ogólnie rzecz biorąc, jakość czeskich tłumaczy pisemnych i ustnych jest nadal stosunkowo wysoka. A wymagania wobec nich rosną. Dziś nie liczy się już tylko dobra znajomość języka… Tłumacz musi być również biznesmenem, musi być w stanie ugruntować swoją pozycję na rynku i umieć korzystać z różnych technologii komputerowych. W tych aspektach jest teraz o wiele trudniej.

Jakie są plany Pana firmy na przyszłość? W jakich obszarach chce ją Pan rozwijać?

Być może wprowadzimy nową markę, w ramach której wydzielimy dział programowania, i pod tą marką będziemy dostarczać na rynek tłumaczenia tworzone z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Jednak na razie to tylko propozycja.

Pavel Skřivánek (54)

Pochodzi z Vyškova koło Brna, studiował handel międzynarodowy na Uniwersytecie Ekonomii i Biznesu w Pradze i zdał egzaminy państwowe z czterech języków obcych. Na początku lat 90. założył agencję tłumaczeń pisemnych i ustnych Skřivánek, stopniowo dodawał inne usługi, np. szkołę językową i dział multimediów. Pan Skřivánek od dzieciństwa uprawia narciarstwo zjazdowe, a jako nastolatek brał udział w mistrzostwach kraju. W najbliższej przyszłości chce poświęcić więcej czasu narciarstwu i turystyce alpejskiej.

Posty powiązane

Privacy Preferences
When you visit our website, it may store information through your browser from specific services, usually in form of cookies. Here you can change your privacy preferences. Please note that blocking some types of cookies may impact your experience on our website and the services we offer.