Trudne słówko: profan kontra profanator
Ostatnio – za sprawą idolatrii – weszliśmy już nieco w temat sacrum i profanum, czyli sferę świętości (od łacińskiego fanum – świątynia) i sferę świeckości, w której sprawy ludzkie przedkładane są nad to, co święte. Tym razem nieco o przekraczaniu granic obu obszarów.
Zacznijmy od tego, że w starożytnym Rzymie profan oznaczał osobę, której nie dopuszczano do tajemnic religijnych, zwykle z prostego powodu, jakim był brak kapłańskich święceń. Sens ten dobrze obrazuje cytat z powieści B. Prusa Faraon – tu oczywiście w kontekście starożytnego Egiptu: „Na przedzie jechał wóz zaprzężony w parę wołów. Otaczały go kapłanki. Leżały na nim kosze z trzciny, szczelnie zamknięte […] Ukrytych tam świętości nie mogły oglądać oczy profanów”.
W późniejszych okresach słowo profan było uważane za synonim „niekatolika” lub osoby naruszającej zasady religii katolickiej. Obecnie zaś jest to termin zbieżny znaczeniowo z określeniem „laik”: ktoś niewtajemniczony w daną dziedzinę, niebędący znawcą, a czasem po prostu zwykły ignorant lub nieuk. „…willa o urozmaiconej fasadzie, którą jakiś profan oszpecił murowano-blaszano-przeszklonym gankiem…” (profan nieznający się na architekturze).
Z drugiej strony mamy profanatora: osobę, która dopuszcza się aktu profanacji – pogwałcenia świętości idei lub sakralnego charakteru obiektu. Czasem zaś po prostu taką, która nie okazuje należytego szacunku wartościom będącym przedmiotem kultu i czci. W związku z rzeczownikiem profanator pojawiać się będą więc terminy takie jak bluźnierstwo, świętokradztwo czy profanacja właśnie. Jeśli więc opisujemy na przykład dewastację cmentarza, to odpowiednim określeniem sprawców będzie słowo „profanatorzy”.
Okazuje się jednak, że z dzisiejszymi paronimami mają problem nawet wytrawni dziennikarze. Oto jeden z największych dzienników pisze: „Trzeci profan zatrzymany. 19-letni student jest trzecią osobą podejrzaną o dewastację kościoła na Osowie, którą zatrzymała w środę szczecińska policja”. Można chyba bezpiecznie założyć, że nie chodziło tu o osoby będące laikami w kwestiach architektury cmentarnej, ale o zwykłych wandali, którzy naruszyli świętość miejsca spoczynku. To właśnie ta różnica.