Trudne słówko tygodnia: etatystyczny kontra etatowy
Przymiotnik „etatystyczny” związany jest z pojęciem z dziedziny ekonomii – etatyzmem. Przez etatyzm rozumie się zaś politykę gospodarczą państwa przewidującą zakładanie przedsiębiorstw państwowych oraz udział skarbu państwa w firmach prywatnych.
Działania etatystyczne obejmują również interwencjonizm, czyli ingerowanie państwa kapitalistycznego w funkcjonowanie gospodarki w drodze regulacji.
Etymologicznie myślimy więc tu o francuskim słowie état w znaczeniu „państwo” – w sensie, w jakim używał go Ludwik XIV, mówiąc: „L’État, c’est moi” („Państwo to ja”).
Przymiotnik „etatowy” odwołuje się z kolei do drugiego znaczenia francuskiego słowa, a mianowicie „zawód”. Mamy więc na przykład etatowych pracowników, czyli osoby zatrudnione na umowę o pracę i otrzymujące stałe wynagrodzenie.
Z drugiej strony, potocznie i żartobliwie słowo to używane jest na określenie skłonności do częstego wykonywania pewnych działań, podobnie jak przymiotnik „dyżurny”. Możemy więc mówić o etatowym narzekaczu albo imprezowiczu.
To, że przymiotniki: etatystyczny i etatowy są faktycznie mylone, udało się podsłuchać w audycji radiowej poświęconej dyskusji nad obciążeniem pracowników podatkami i składkami. Jeden ze zwolenników aktualnych rozwiązań prawnych, chcąc dowcipnie podsumować swoje poglądy, stwierdził tam: „Jestem zgniłą etatystyczną świnią, która uważa, że należy płacić składki i podatki”. Może i tak, tylko że – jak już wiemy – etat z etatyzmem nie mają nic wspólnego. Z drugiej strony, czy na pewno osoba mówiąca chciała powiedzieć: „Jestem etatową świnią”?