Trudne słówko: atencja kontra uwaga
Coś dziwnego zaczyna dziać się ze znaczeniem słowa atencja. Jest to zjawisko podobne do tego, które omawialiśmy już swego czasu w odniesieniu do przymiotnika ekskluzywny. Choć jego jedyne znaczenie podawane w słownikach języka polskiego to: „dostępny tylko dla osób z pewnej sfery, zwykle dla ludzi bogatych”, to coraz powszechniej używana jest kalka z języka angielskiego, w którym exclusive odpowiada polskiemu zwrotowi „na wyłączność”. W mediach pojawiają się więc kolejne reklamy „ekskluzywnych” wywiadów w sensie wywiadów udzielonych tylko danej redakcji czy danemu medium…
Niestety problem tzw. neosemantyzacji pod wpływem obcym pojawił się również w przypadku atencji. Przypomnijmy, że jedyna definicja tego rzeczownika, nieco już zapomnianego i książkowego, w naszym języku ojczystym to „okazanie komuś szacunku, względów, wyróżnienie kogoś, poważanie, uszanowanie”.
Znaczenie to odzwierciedlają i potwierdzają przykłady korpusowe: „Hrabia z synem bawił się wybornie: widać było, że atencja, z którą zostali przyjęci, sprawiła im przyjemność”; „Intelektualistka, szczególną atencją darzy Kierkegaarda”; „Do adwersarzy odnosi się z przesadną atencją, obsypuje ich tytułami, co niekoniecznie musi oznaczać faktyczny szacunek…”.
Niestety, angielskie słowo attention ma dużo szerszy zakres znaczeniowy, przy czym znaczenie zbieżne z polskim sensem słowa atencja zajmuje zdecydowanie ostatnie miejsce — na pierwszym miejscu będzie bowiem uwaga i zainteresowanie, na kolejnym opieka i troska. I to właśnie pod wpływem angielszczyzny coraz częściej słyszymy, że ktoś domagający się uwagi i lubiący być w centrum zainteresowania to osoba atencyjna, a nawet (o zgrozo!) atencjusz lub atencjuszka.
Część językoznawców zwraca tu uwagę, że atencja pochodzi przecież od łacińskiego attendere – natężać uwagę, a jeszcze na początku XX wieku w słownikach pojawiała się informacja, że atencja to synonim słów takich jak uwaga, baczność czy uważanie. Niemniej jednak w ciągu dziesięcioleci słowo to ewoluowało w kierunku wąskiego znaczenia, o którym mowa powyżej i póki co, poza językowym niechlujstwem, nie ma żadnego uzasadnienia, by używać go inaczej.