Trudne słówko tygodnia: repertorium kontra repetytorium
Mianem repertorium określimy każdy spis i rejestr, który ułatwia znalezienie potrzebnej pozycji lub informacji. Tego samego słowa użyjemy również w odniesieniu do skorowidza zawierającego dane spraw rozpatrywanych przez sąd lub akt sądowych.
Repertorium to także księga prowadzona w teatrze zawierająca spis wystawionych sztuk w porządku chronologicznym, a więc repertuar. W bliskim Skrivankowi świecie tłumaczeń repertorium pojawia się najczęściej w kontekście przekładów uwierzytelnionych, czyli tzw. repertorium tłumacza przysięgłego, zawierającego szczegółowe informacje na temat wykonanych zleceń (w tym m.in. datę przyjęcia oraz zwrotu, opis i objętość dokumentu i in.). Cytat z ustawy: „Wojewoda może żądać: okazania przez tłumacza przysięgłego repertorium…”.
Słowo repetytorium kojarzy się przede wszystkim z nauką: z publikacjami dla gimnazjalistów i maturzystów przygotowujących się do egzaminów końcowych oraz wszelkimi innymi wydawnictwami pomagającymi w powtórkach dzięki syntetycznemu przeglądowi wiadomości z danego obszaru wiedzy (repetytorium tematyczno-leksykalne, repetytorium dla kandydatów na studia itp.).
Repetytorium to również nazwa zajęć: teoretycznych (w formie wykładów) oraz praktycznych (w formie ćwiczeń), na których utrwala się i powtarza wcześniej omówione treści, zgodnie z łacińską zasadą: repetitio est mater studiorum („powtarzanie jest matką wiedzy”).
Ciekawym słowem w tym kontekście może być używany niegdyś rzeczownik repetent oznaczający osobę „zmuszoną” do powtórek wskutek pozostania w tej samej klasie na drugi rok.