
W dobie globalizacji firmy komunikują się z klientami, partnerami i pracownikami w wielu językach jednocześnie. W naturalny sposób powstaje więc potrzeba tłumaczeń – czy to dokumentów handlowych, korespondencji, prezentacji, ofert, instrukcji, czy nawet materiałów marketingowych. Wiele przedsiębiorstw próbuje radzić sobie z tym zadaniem wewnętrznie, prosząc pracowników „znających język” o szybkie tłumaczenia. Choć może to wydawać się prostym i oszczędnym rozwiązaniem, w rzeczywistości niesie ze sobą poważne ryzyko.
Tłumaczenie wykonywane przez osoby bez odpowiednich kompetencji zawodowych może nie tylko spowolnić procesy i generować błędy, lecz także poważnie zaszkodzić wizerunkowi firmy – zarówno na rynku lokalnym, jak i międzynarodowym. W czasach, gdy komunikacja jest wizytówką marki, niedopracowany tekst może zniechęcić klientów, wprowadzić w błąd partnerów biznesowych, a nawet podważyć profesjonalizm całej organizacji.
SPIS TREŚCI
„Ktoś z biura zna język” to nie to samo co profesjonalny tłumacz
Pierwszą i najczęściej spotykaną praktyką w firmach jest powierzanie tłumaczeń pracownikom, którzy „dobrze znają język” – często HR-owcom, specjalistom działu sprzedaży, koordynatorom projektów czy nawet praktykantom. Problem polega na tym, że znajomość języka obcego nie oznacza kompetencji tłumaczeniowych.
Tłumaczenie to nie tylko przełożenie słów. To:
- analiza kontekstu,
- dopasowanie stylu,
- zachowanie terminologii branżowej,
- znajomość kultury,
- świadomość różnic językowych,
- odpowiedzialność za konsekwencje przekazu.
Osoba bez wykształcenia językowego może wykonać tłumaczenie poprawne gramatycznie, ale nietrafiające w ton, kontekst, logikę lub oczekiwania odbiorcy. W komunikacji biznesowej takie błędy mogą być odczytane jako brak profesjonalizmu.
Ryzyko błędów merytorycznych i terminologicznych
Firmy często działają w bardzo wyspecjalizowanych sektorach: technice, prawie, finansach, medycynie, IT czy marketingu. Każda z tych branż posiada:
- własną terminologię,
- zasady zapisu,
- specyficzne kolokacje,
- wymagania formalne.
Tłumaczenie wykonane przez osobę niewyspecjalizowaną łatwo prowadzi do błędów, które mogą:
- wypaczyć sens dokumentu,
- zniekształcić przekaz,
- utrudnić odbiór klientowi,
- osłabić zaufanie do firmy.
W najgorszym scenariuszu błędne tłumaczenie może powodować koszty czy nawet konsekwencje prawne – np. gdy chodzi o błędy w instrukcji obsługi urządzenia, nieprecyzyjne tłumaczenia prawne, niejasne umowy czy źle przetłumaczone materiały marketingowe.
Osłabienie wizerunku marki na rynkach międzynarodowych
Kiedy firma wchodzi na rynek zagraniczny, każdy element komunikacji staje się wizytówką marki. Niedopracowane tłumaczenia:
- obniżają prestiż,
- tworzą wrażenie braku profesjonalizmu,
- zniechęcają klientów,
- wpływają na postrzeganie produktu.
W Internecie – na stronach www, w materiałach reklamowych czy w social mediach – odbiorca widzi tylko efekt końcowy. Nikt nie wie, że tekst tłumaczył pracownik, który „zna angielski”. Odbiorca widzi jedynie błędy – a te natychmiast wpływają na ocenę firmy.
Pracownicy nie mają czasu na tłumaczenie – i to widać
Wewnętrzne tłumaczenia wykonywane są zwykle „po godzinach”, „w międzyczasie” lub „na szybko”. To naturalne, że pracownik ma swoje obowiązki, a tłumaczenie jest dla niego dodatkowym zadaniem.
Brakuje więc:
- czasu na analizę tekstu,
- weryfikacji jakości,
- korekty,
- spójności terminologicznej,
- porządku w plikach i wersjach dokumentów.
Efekt? Tekst wygląda na improwizowany. A komunikacja improwizowana nigdy nie będzie reprezentować marki z taką jakością jak profesjonalne tłumaczenie.
Brak kontroli jakości – największe zagrożenie
Profesjonalne biura tłumaczeń stosują:
- procesy wieloetapowej weryfikacji,
- narzędzia CAT zapewniające spójność terminologiczną,
- standardy jakości,
- korektę językową,
- audyt merytoryczny,
- kompetencje specjalistów branżowych.
W tłumaczeniach wewnętrznych taka wielostopniowa kontrola po prostu nie istnieje.
Brak oczu drugiej osoby? Brak korektora? Brak spójnej bazy terminologicznej?
To prosta droga do powstałych przez nieuwagę błędów, które mogą trwale wpłynąć na reputację marki.



Tłumaczenia marketingowe – obszar największego ryzyka
Najczęściej popełniane błędy pojawiają się w tłumaczeniach:
- sloganów,
- postów na social media,
- opisów produktów,
- stron internetowych,
- komunikacji PR.
Przekaz marketingowy wymaga nie tylko poprawności, ale też:
- odpowiedniego stylu,
- właściwie dobranego tonu,
- naturalności językowej,
- znajomości lokalnych trendów,
- wrażliwości kulturowej.
Brak jednego z tych elementów sprawia, że marka brzmi… nienaturalnie. A nienaturalny język w marketingu to natychmiastowy sygnał ostrzegawczy dla klientów.
Odpowiedzialność prawna – często pomijany aspekt
Tłumaczenia wewnętrzne mogą prowadzić do problemów prawnych, zwłaszcza w obszarach:
- umów,
- regulaminów,
- instrukcji BHP,
- dokumentów medycznych,
- informacji produktowych.
Źle przetłumaczony zapis prawny, nawet drobny błąd składniowy może zmienić sens dokumentu na tyle, że firma poniesie odpowiedzialność finansową lub prawną. Profesjonalne biura tłumaczeń biorą za to odpowiedzialność – pracownik wewnętrzny nie.
Wewnętrzne tłumaczenia hamują efektywność firmy
Pracownik wykonujący tłumaczenia zamiast swoich obowiązków:
- traci czas,
- spowalnia procesy,
- generuje ukryte koszty,
- pracuje poniżej kompetencji.
W efekcie firma oszczędza krótkoterminowo, ale traci długoterminowo – na jakości pracy, efektywności zespołu i wizerunku.
Dlaczego współpraca z profesjonalnym biurem tłumaczeń jest lepszym rozwiązaniem?
Profesjonalne biuro tłumaczeń – takie jak Skrivanek – zapewnia:
- specjalistów z danej dziedziny,
- korektorów i weryfikatorów,
- narzędzia CAT i bazy terminologii,
- kontrolę jakości,
- doświadczenie w pracy z dużymi firmami,
- odpowiedzialność za efekt,
- spójność komunikacji we wszystkich językach,
- bezpieczeństwo danych.
To inwestycja, która chroni firmę przed błędami, wizerunkowymi wpadkami i kosztownymi konsekwencjami.
Tłumaczenia wewnętrzne to ryzyko, na które nie warto się narażać
Choć tłumaczenia wewnętrzne mogą wydawać się wygodnym i oszczędnym rozwiązaniem, w praktyce niosą ze sobą poważne zagrożenia. Błędy językowe, brak spójności, problemy wizerunkowe i potencjalne konsekwencje prawne sprawiają, że lepiej powierzać tłumaczenia osobom, które się na tym profesjonalnie znają.
W komunikacji firmowej nie ma miejsca na przypadkowość. A wizerunek marki jest zbyt cenny, by ryzykować go „szybkim tłumaczeniem z biura”.
Fot. AI















