Trudne słówko tygodnia: bałtycki kontra nadbałtycki
Tym razem geograficznie i w związku z Morzem Bałtyckim. Dzisiejszą parę przymiotników powszechnie traktuje się jak synonimy, co jest zasadniczo słuszne, choć z jednym istotnym wyjątkiem. Chodzi tu przede wszystkim o zastosowanie obu określeń w odniesieniu do krajów leżących w rejonie Bałtyku. Czy na przykład o Polsce powiemy, że jest krajem bałtyckim, czy nadbałtyckim?
Zacznijmy jednak od uporządkowania pojęć. Bałtycki to w pierwszej kolejności „dotyczący Bałtyku, występujący w Bałtyku lub na jego wybrzeżu”, czyli np. Bałtycki Związek Instytucji Rozwoju Regionalnego (BARDI), śledź bałtycki czy – jako przedstawiciel flory – rukwiel nadmorska bałtycka.
Dopiero w drugiej kolejności przez bałtycki rozumieć będziemy „położony nad Bałtykiem”, np. porty bałtyckie, czy „pochodzący z rejonu Bałtyku”, np. języki bałtyckie (notabene, współcześnie obejmują one jedynie łotewski i litewski).
Jakie znaczenia przypisano więc przymiotnikowi nadbałtycki? Definicja podana w SJP brzmi: „znajdujący się, mieszkający nad Morzem Bałtyckim”, co oznacza ni mniej, ni więcej jak to, że słowo nadbałtycki pokrywa się ze znaczeniowo z określeniem nadbałtycki. Możemy więc – równie poprawnie – mówić o portach czy o miejscowościach jako o nadbałtyckich.
Gdzie tkwi haczyk? We wspomnianym już kontekście „krajowym”. Otóż określenie „kraje bałtyckie” zarezerwowane jest wyłącznie dla grona trzech sąsiadujących ze sobą państw wykazujących silne podobieństwa w obszarze politycznym, historycznym i kulturowym, tj. Litwy, Łotwy i Estonii. Są to oczywiście również kraje nadbałtyckie. Z drugiej strony, krajów nadbałtyckich mamy aż osiem. Do tej właśnie grupy zalicza się Polska – kraj nadbałtycki, ale nie bałtycki.