Trudne słówko tygodnia: wotum kontra wotywa
W najbardziej powszechnym użyciu wotum kojarzy nam się z decyzją parlamentu wyrażaną przez głosowanie plenarne. Po pierwsze, z wotum zaufania, czyli z wyrazem poparcia dla działań podejmowanych przez rząd lub konkretnego polityka – zwykle ministra („Uzyskanie wotum zaufania umocniło pozycję inicjatorów nowego kursu w partii”). Po drugie, z wotum nieufności, czyli negatywną parlamentarną oceną skutkującą podaniem się gabinetu lub polityka do dymisji („…opozycji udało się przegłosować wotum nieufności wobec ministra pracy i opieki społecznej…”).
W religii rzymskokatolickiej wotum (l. mn. wota), zwane również darem wotywnym, to przedmiot ofiarowywany kościołowi w wyniku wcześniejszego przyrzeczenia.
Wotum składane jest jako wyraz wdzięczności za wysłuchanie modlitwy, ale również niejako „z góry” – na intencję spełnienia danej prośby. Wota składane są najczęściej w najsłynniejszych miejscach kultu, popularnych wśród pielgrzymów i mogą obejmować nie tylko typowe przedmioty (takie jak różańce czy medaliki), ale także każdy rodzaj biżuterii, w tym np. specjalnie wykonane… modele części ciała.
Wotywa (od łac. votiva – ślubowanie), inaczej zwana mszą wotywną, to msza odprawiana w szczególnej intencji, niezależnie od tego, co przewidziano w kalendarzu liturgicznym na dany dzień („Wotywę zamówiły na czwartek, to juści, zaraz po mszy ruszą…” – Reymont, Chłopi).
W drugim znaczeniu kościelnym wotywa to również każda grana i śpiewana msza odprawiana rano.