Obawa przed wyparciem elementu ludzkiego z całych połaci życia przez sztuczną inteligencję w wielu wypadkach wydaje się być nieuzasadniona. Pomimo, że narzędzia te z całą pewnością będą wyręczać umysł ludzki w wykonywaniu całego mnóstwa powtarzalnych zadań, nadal będą tylko narzędziami, których cechy i właściwości nie będą w stanie zastąpić skutecznej komunikacji na poziomie interpersonalnym. Założywszy, że obecnie jako podstawowe ,,zagrożenia’’ związane ze sztuczną inteligencją uznamy istnienie dużych modeli językowych (LLM), będących w stanie na średnim i wysokim poziomie tworzyć teksty oraz z łatwością dokonywać przekładów ogromnych objętości tekstu na języki obce, to praca tłumacza czy sens nauki języków w żadnym wypadku nie stają się mniej istotne w społeczeństwie. Skąd takie stwierdzenie? Odpowiedź kryje się na styku języka z materią ludzką. Nie od dzisiaj wiadomo, że słowa stanowią jedynie 7% skutecznej komunikacji interpersonalnej, zatem przyjmując, że LLM potrafi w perfekcyjny sposób tworzyć treść, to sposób jej przekazywania pozostaje na poziomie tych 7% skuteczności. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której spotykają się dwie osoby i zamiast rozpoczynać rozmowę zaczęłyby wymieniać się zadrukowanymi karteczkami z treścią komunikatów jakie chcą wyrazić. Ten kuriozalny przykład unaocznia nam poziom skuteczności komunikacji pozbawionej nacechowania emocjonalnego, wyposażonego jedynie w treść słowną. Wkroczenie sztucznej inteligencji w rozmowę między ludźmi jako środka komunikacji oczywiście jest możliwe, pytanie jednak czy pozostaje skutecznym narzędziem. Odpowiedź wydaje się być dość oczywista: nie. Jaką przewagę posiada bezpośrednia komunikacja interpersonalna, czy to w zwykłej rozmowie czy to podczas wystąpień publicznych? Dyskutant, mówca, wykładowca, aktor czy zwykły człowiek, któremu akurat zdarzyło się spotkać na swojej drodze drugiego człowieka, korzysta oczywiście ze 100% swoich zdolności komunikacyjnych, zatem na płaszczyźnie treściowej, dotyczącej emocji i tembru głosu oraz mowy ciała i mimiki. Ale czy to wystarcza? Można by sobie wyobrazić w przyszłości na tyle doskonałą maszynę, która byłaby w stanie odwzorować konkretne zadane jej zachowanie, zaprogramować tej maszynie sposób odgrywania jakiejś emocji, jednak będzie się to działo w chwili gdy jeszcze nie jest znana reakcja odbiorcy na te komunikaty. Tutaj kryje się jeden z najistotniejszych elementów komunikacji, nawet kiedy ma charakter jednostronny należy dbać o swojego odbiorcę. Dobrym przykładem będą tutaj wystąpienia publiczne, kiedy to uwaga słuchacza jest priorytetem, a dostosowanie stylu komunikacji w odpowiedzi na nastrój jest elementem kluczowym. Przenosząc się na grunt biznesowy z obserwacją, że dobry mówca powinien być również dobrym obserwatorem, trafiamy na płaszczyznę negocjacyjną. Tutaj reagowanie na zachowanie odbiorcy komunikacji otrzymuje wymiar dodatkowy, mianowicie ograniczania zbędnych elementów. W stosunkach biznesowych i zawodowych istotnym jest wskazanie wystarczającej ilości informacji niezbędnych do zawarcia porozumienia tak aby jednocześnie jak najmniej informacji przekazać i jak najmniej zobowiązań zaciągnąć. W przypadku negocjacji odbywających się za pomocą wymiany dokumentów drogą elektroniczną może mieć to mniejsze znaczenie, jednak nadal tworzenie sytuacji, w których reakcja, mrugnięcie oka, kiwnięcie głową czy drżenie dłoni stanowi komunikat wyrażany w biznesowym języku zdaniem ,,Mamy deal!’’, pozostaje szeroko rozpowszechnioną praktyką, z której nie rezygnuje się z uwagi na wyniki jakie przynosi. Gdzie w tych całych rozważaniach umieścić język obcy? Odpowiedź jest prosta: wszędzie. Wobec powyższych rozważań argument o braku potrzeby nauki języka obcego z uwagi na pojawianie się coraz bardziej zaawansowanych programów tłumaczących nawet bez konieczności sięgania po klawiaturę, traci swoją wartość przekonywania gdy przychodzi do komunikacji międzyludzkiej ,,na żywo’’. W takich przypadkach biegłość czy też łatwość operowania językiem jako precyzyjnym nośnikiem treści opakowanym w wszystkie pozostałe elementy komunikacji staje warunkiem koniecznym do funkcjonowania we współczesnym zglobalizowanym społeczeństwie, zwłaszcza gdy pojawia się dążenie do wykroczenia ze swoją działalnością poza granice własnego podwórka.
Artykuł opublikowany w ramach konkursu pisarskiego „Język w biznesie i życiu”
Autor: Mateusz Leon Rychlak