Trudne słówko tygodnia: legislatura kontra legislacja
Etymologicznie oba terminy pochodzą z łaciny, gdzie legis latio oznaczało wnoszenie, stanowienie prawa.
Legislatura oznacza władzę ustawodawczą – zespół jej organów. W szerszym znaczeniu słowo to odnosi się również do kadencji takiej władzy – okresu jej działalności czy też faktycznego czasu pełnienia funkcji. Legislatura to zwykle organ przedstawicielski pochodzący z wyborów, czyli parlament. W różnych krajach nosi on specyficzne, charakterystyczne nazwy (jak Sejm w Polsce czy Kongres w Stanach Zjednoczonych).
Warto przy tym jednak nadmienić, że czasem w nazwie organu używane jest także samo słowo legislatura – por. parlamenty stanowe w USA (Legislatura Newady, Alaski, Nebraski).
Synonimem rzeczownika legislatura jest słowo legislatywa – również oznaczające zgromadzenie prawodawcze.
Legislacja z kolei to proces działania legislatury, czyli ogół czynności podejmowanych przez organy państwowe i samorządowe związanych z tworzeniem aktów prawnych (inaczej: prawodawstwo).
Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że legislacja nie oznacza efektu prac organów ustawodawczych w sensie dorobku prawnego, tudzież zbioru aktów, a jedynie właśnie proces ich tworzenia. Błędna będzie więc na przykład następująca wypowiedź zapisana w stenogramach posiedzeń sejmowych: „…żeby ta legislacja przez ten parlament została uchwalona, aby tę kontrolę wzmóc, żeby ziemia nie przeciekała między, można powiedzieć, palcami Polaków…”.