Wyobraźmy sobie, że stoją przed nami dwie osoby. Na potrzeby analizy, niech będą takie same – tak samo ubrane, ten sam wzrost… Dopóki stoją w milczeniu, czujemy sympatię wobec obu. Co stanie się, kiedy się odezwą? Jedna osoba potrafi sformułować swoją wypowiedź w myśl zasady: by język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa. Każde słowo, każde orzeczenie i każdy przymiotnik mają w tej wypowiedzi konkretną funkcję. Myśli poprowadzone są logicznie, wynikają z siebie nawzajem i odbiorca może swobodnie nawigować po całej wypowiedzi. Natomiast druga osoba sprawia wrażenie nieco zagubionej w meandrach języka. Zacina się. Potrzebuje chwili na zastanowienie nad następnym słowem, a tę chwilę wypełnia cichym eeeee… Zanim dotrze do sedna przekazu, słuchacz myśli już o następnym posiłku. Każdemu powinien teraz stanąć przed oczami jakiś niefortunny wykładowca pasjonującego przedmiotu, który ususzył ziarenko fascynacji przed mówienie niezrozumiałe i chaotyczne. Tymczasem język jest narzędziem, którego należy używać śmiale i z chirurgiczną precyzją. Wszystko rozchodzi się o jego wpływ na percepcję. Zupełnie inaczej postrzegamy osobę, której język nie przeszkadza w wypowiedzi. Przykucie uwagi odbiorcy zależy nie tylko od interesującej go treści, ale też sposobu jej sformułowania. Jeżeli podany nam kod zostaje rozwodniony, wiadomość nie jest angażująca. Lanie wody to nie tylko licealna praktyka, ale też mniej lub bardziej świadoma praktyka wielu rozmówców. Posłużmy się więc przykładem zaczerpniętym z życia studentki zmagającej się z licencjatem. Natura uczelni wymaga, by kreatywność została włożona pod lupę i ukierunkowana przez bardziej doświadczonego człowieka. Temat został wybrany, tytuł jest chwytliwy, rozdziały napisane. Wszystko zdaje się zmierzać do końca, gdy nagle pojawiają się komentarze dotyczące języka. Powtórzenia zamiast umocnić pozycję przykładu stają się nudne i mieszają szyk zdania. Każdy kolejny akapit jest wybrakowany. Należy dodać zdania wprowadzające, które nawiążą do tezy i przypomną, co właściwie stanowi główną myśl tekstu. Szlifowanie pracy trwa, a język zdaje się zastawiać na nadawcę następne pułapki. Tracący wiarę student klasyfikuje pracę jako zbędną formalność – być może – a mimo to napisanie jej obrazuje bardzo konkretną i potrzebną umiejętność. Precyzja wypowiedzi i bogactwo językowe to imponujący element życia codziennego i niezbędnik w życiu zawodowym. Niezależnie od ścieżki kariery, złożenie klarownej wypowiedzi to prawdziwy skarb. W ramach konkluzji, wróćmy do naszych dwóch identycznych postaci. Jedna z nich zaczęła swoją wypowiedź intrygującym zobrazowaniem sytuacji. Postawiła też tezę wypowiedzi i tak zwane so what – czyli co właściwie z tej tezy wynika? Tezę podparła przykładami, aby odbiorca mógł łatwiej odnieść założenie do swoich doświadczeń. Aby uniknąć ciągu teorii, zestawiła argumenty z przykładami i stworzyła klamrę kompozycyjną. Druga osoba spędziła ten czas z otwartymi ustami, myśląc o serii TEDTalk, w której wypowiedź podlega ścisłym zasadom. Kiedy nadszedł czas wypowiedzi drugiej osoby, zaczęła od słynnego eeee…po czym machnęła ręką. Narzędziem języka należy potrafić się posługiwać, ponieważ styl naszej wypowiedzi wpływa na naszą wiadomość. Nie da się zachwycić odbiorców bez pomocy języka.
Artykuł opublikowany w ramach konkursu pisarskiego „Język w biznesie i życiu”
Autor: Anna Baluta