Język przez badaczy uważany jest za element, który pozwolił gatunkowi ludzkiemu stworzyć całą kulturę, a pozwolę sobie nawet zaryzykować stwierdzenie, iż całą cywilizację. Tworzony przez milenia, jego głównym zadaniem było i nadal jest przekazywanie myśli, emocji i informacji. Czasem pozwala to zrobić w bardzo prostej i efektywnej formie, a czasem wręcz przeciwnie – wymusza stworzenie pełnego elaboratu podpartego bezlikiem dowodów do obrony postawionej tezy. Nie zmienia to jednak faktu, iż język, jakikolwiek by on nie był, stanowi najlepsze narzędzie, jakim władamy, aby tworzyć świat. Czym zatem byłby świat, gdybyśmy nie władali takim orężem? Wyobraźmy sobie sytuację, w której tracimy umiejętność mówienia. Globalna amnezja, która w jednym momencie pozbawiła nas umiejętności pisania, czytania, a nawet mówienia w zrozumiałym dla kogokolwiek dialekcie. Sądzę, iż największą radością w tej sytuacji wykazałyby się nasze pociechy, dla których instytucja szkoły straciłaby jakikolwiek sens bytu. Radość ta jednakże nie trwałaby zbyt długo – skończyłaby się w momencie, w którym nasz “Bąbelek” nie mógłby wybłagać rodzica o najzwyklejszego loda w sklepie. Błagalny wzrok nie wystarczy, gdy trzeba powiedzieć, czego się chce. W ogóle zakupy inne, niż samoobsługowe straciłyby sens. W jaki sposób zamówić hot-doga w zielonym sklepie, gdy zapomnieliśmy, jak w ogóle nazywa się parówka z bułką? Karykaturalne wskazywanie na piktogram fastfoodu na reklamie być może by się sprawdziło, jednak tylko do momentu, gdy normalnie odpowiedzielibyśmy na pytanie „jaki sos do tego?”. Świat biznesu to dopiero by była katastrofa. Miliardy słów spisane na milionach umów, których jedynym zadaniem jest zabezpieczenie interesów wszystkich stron. Jak pociągnąć do odpowiedzialności za nienależyte wykonanie umowy kogoś, kto w „rozmowie” ogranicza się do niezrozumiałego bełkotu I pantomimy chowania się w kartonie? Jak spróbować zrozumieć, z czym mamy do czynienia, gdy arkusz papieru przypomina planszę do gry w kółko i krzyżyk, w czasie gry, gdzie żadna ze stron nie zna zasad? Chciałbym przysłuchać się rozmowie pomiędzy technikiem zdalnej pomocy technicznej z zakłopotanym użytkownikiem komputera, w którym ten pierwszy bez słów musiałby powiedzieć, iż komputer należy wyłączyć i włączyć. Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż cały światowy rynek załamałby się w przeciągu maksymalnie paru dni. Język jest nam niezbędny, abyśmy mogli nadal funkcjonować w dobrobycie, jaki oferuje obecny świat. Nawet teraz, pisząc te słowa i czytając je, korzystamy z wokabularzy tworzonych, dostosowywanych i rozbudowywanych przez dekady. Każda, nawet najmniejsza chwila spędzona z kimś, to język. Temperatura, ulubiona piosenka, nazwa ukochanego zwierzaka, czułe słowa dla drugiej połówki. On jest wszędzie. Nawet w naszych głowach, gdy próbujemy przedyskutować trudną sytuację i znaleźć jej rozwiązanie. „Myślę, więc jestem” mawiał Kartezjusz. Tylko czym jest myślenie, kiedy nie umiem sformułować myśli? Czy wtedy nadal moglibyśmy mówić „jestem”? Nie. Bez języka nie istnielibyśmy. Nie byłoby mnie, Ciebie, nas, nikogo. Tylko od polityków moglibyśmy odpocząć. Otoczeni ciszą martwej, niemej cywilizacji.
Artykuł opublikowany w ramach konkursu pisarskiego „Język w biznesie i życiu”
Autor: Jarosław Kochman